Przemarsz z Langar do Kashch Goz (ok. 20 km) zajął nam tylko 8h. W porównaniu z poprzednim dniem teren był dużo łatwiejszy.
Po południu dotarliśmy do osady kirgiskiej. Zostaliśmy mile powitani i pozwolono nam na rozbicie obozowiska na ich terenie.
Nowa osada, nowi ludzie, inne tradycje i dzienna rutyna, której mogliśmy się przyglądać bez ograniczeń. Czy ktoś z was kiedykolwiek obserwował kobietę dojącą jaki?!
W zwiazku z tym, że jesteśmy na terenie Kirgijskim musieliśmy zmienić konie, aby każda osada mogła równo korzystać z turyzmu.
Targowanie się o cenę nie było łatwe.
Dzień zakończyliśmy kubkiem gorącej czekolady jednocześnie zastanawiając się co przyniesie jutro.